• No results found

Zróżnicowanie regionalne polszczyzny

In document O potrzebach historii języka polskiego ... 10 (сторінка 38-59)

K. Nitsch

Co to jest dialektologia historyczna?

W: Wybór pism polonistycznych. T. 4, 1958.

(...) w ostatnich latach dwaj zwłaszcza badacze, Taszycki i Kuraszkiewicz, wystąpili z cennymi pracami z historycznej - jak ją nazywają - dialektologii polskiej. Prace te bez wątpienia wzbogaciły naszą wiedzę o dawniejszych epokach polskiej mowy ludowej, (...). Opierają się zaś one na analizie dawnych, przeważnie pisanych tekstów, wyławiając z nich i interpretując geograficznie zróżnicowane właściwości języka. Jest to więc zdobywanie materiału drogą filologiczną w przeciwieństwie do zdobywania go drogą bezpośredniej obserwacji dzisiejszego języka mówionego. Każda z tych metod jest równie dobra dla odtworzenia przeszłości; (...).

Twierdzę więc, że cała dotychczasowa polska dialektologia prowadzona była pod kątem widzenia historycznym. Nie mówię już o pracach XIX wieku, kiedy to jednym z nieostatnich jej zainteresowań była rejestracja archaizmów, a systemy fonetyczne czy fleksyjne przedstawiano prawie wyłącznie jako ciąg systemów staropolskich. Nawet ja sam zawsze wprawdzie starałem się pokazywać ściślej systemy gwar same w sobie, zbliżając się do ujęć strukturalnych, ale bodaj jako główny cel przyświecał mi stosunek ogółu zjawisk dzisiejszych do dawnych, prapolskich. I inne grupy badaczy mimo wszystko nie dawały obrazów konsekwentnie synchronicznych. Co do siebie spróbuję przedstawić rzecz na jednym zagadnieniu.

Stwierdziwszy, że przejście końcowego -ch w -k (czy na małym odcinku góralskim w -f) nastąpiło w całej Małopolsce, a nigdzie poza nią, wysnułem wniosek, że nastąpić to musiało w epoce, gdy ta dzielnica wyraźną dla siebie stanowiła całość, czyli najpóźniej pod koniec średniowiecza. Stwierdziłem mianowicie najpierw, że granica zachodnia tego zjawiska dziwnie ściśle się zgadza ze średniowieczną granicą między Śląskiem a Małopolską, obejmując z późniejszego Śląska pierwotnie małopolskie okolice Pszczyny i Bytomia; dalej, że zna to zjawisko okolica Ostrzeszowa, należąca pierwotnie do Wieluńskiego, a przez nie łącząca się z Sieradzkiem, na którego zachodzie również są tego szczątki, a które także innymi cechami łączy się z Małopolską; dalej, że resztki -k z -ch żyją do dziś na pn.-wschodnich stokach Gór Świętokrzyskich; wreszcie, że nie ma ich śladu na wschodnim, niemazurzącym pasie Małopolski, leżącym poza granicami dawnego województwa sandomierskiego. Także brak tego zjawiska na północy Sandomierskiego wzdłuż Wisły zupełnie jest zrozumiały wobec niewątpliwych silnych tam wpływów mazowieckich (też kolonizacyjnych). Jeżeli się nie chce traktować jakiegoś zjawiska językowego w oderwaniu od całego życia ludności danego obszaru - a nikt przecie nie podejmie tezy Brücknera, że zjawiska językowe są geograficznie zupełnie chimeryczne, że gdy dane zjawisko jest np. na Śląsku, a nie ma go na Mazowszu, to równie dobrze mogłoby być na odwrót - to się musi ten związek uznać. Skoro więc zjawisko można uważać jako ogólnie małopolskie, a nigdzie nie występujące poza Małopolską, to musiało ono powstać w epoce, gdy obszar ten stanowił jeszcze dla siebie wyraźną całość, a więc co najpóźniej w w.

XV, może i wcześniej. Można by wprawdzie wyjść z niewątpliwego chyba założenia, że to małopolskie średniowieczne ch było w ogóle luźne i dopiero później w pewnych pozycjach wzmacniało się w zwartą, ale nie sprzyja takiemu ujęciu ani ogólny obraz geograficzny, ani przypuszczenie, żeby się to słabe ch długo mogło na tym stopniu trzymać. Chociaż więc w zabytkach nie mamy bezpośrednich (a właściwie pośrednich) zapisów, trzeba dać pierwszeństwo wnioskom wyciągniętym z zestawienia bezpośrednich faktów językowych dzisiejszych z badaniami historycznej antropogeografii.

s. 253-254 Jakież więc określenie dodać na oznaczenie zabytkowego działu czy kierunku dialektologii? Jak widzimy, wcale tu nie idzie o odrębny cel badań, nawet nie tyle o odrębną ich metodę, ile przede wszystkim o odrębne źródła. Są one pisane w przeszłości, bada się je najpierw filologicznie, gdy żywe dialekty akustycznie. Niedaleka od prawdy byłaby więc nazwa dialektologia filologiczna albo - ze względu na cel, którym jest ustalenie pewnych danych z przeszłości - dialektologia staropolska.

s. 254

S. Rospond,

Dzieje polszczyzny śląskiej.

Katowice 1959

Od strony przechodniej kotliny kłodzkiej możliwe były obopólne przecieki etniczno-językowe oraz polityczne. Wprawdzie geomorfologicznie Kłodczyzna przynależna była do polskiego Śląska, ale tylko przejściowo należała politycznie do Polski, gdyż na mocy pokoju kłodzkiego z 1137 r. ten teren oraz południowy rejon gołęszycki aż po rzekę Psinę = niem. Zinna = Cyna, przypadł Czechom. Krzywousty nie dopuścił do zajęcia Otmuchowa, który by umożliwił zakusy do przerzucenia pomostu między Bramą Morawską a Kłodzką. Aż do czasów Marii Teresy, przez kilka wieków Kłodczyzna była składową części

ziem korony czeskiej.

Skoro mowa o przynależności etniczno-językowej, to należy pamiętać, że aż do XIII w. zaludnienie lesistej i górzystej kotliny kłodzkiej było rzadkie. Kolonizacja niemiecka wczesna i intensywna, stała się oponentną wobec słowiańskiej, zarówno polskiej jak i czeskiej. Na podstawie brzmienia nazw nie zawsze można wysnuć wniosek o ich przynależności językowej, gdyż: 1. większość cech głosowych jest obojętna, wspólna, polsko-czeska; 2. pewne czechizmy, np. h zamiast g, la zamiast ło, u, a zamiast ą, ę, mogą mieć proweniencję kancelaryjną, co przy bardzo zbieżnych systemach głosowych ułatwiało bądź to czechizację, bądź to polonizację nazw. Dokumenty czeskie notują pograniczną warownię jako Kładsko, polskie zaś jako Kłodsko, co tłumaczy się jako osada kłodami zawalona dla celów obronnych. Przejrzystość etymologiczna tej nazwy ułatwiła adideację do polskiego wyrazu kłoda, lub na odwrót do czeskiego klada. W okolicy Kłodzka są nazwy o wyraźnych cechach polskiej fonetyki: Schwenz = Święck, Wiltsch = Wilcza, Droschkau

= Drożków. Czeską formę mają osady: Holohlavy = niem. Hollenau (są też zapisy na -hlow), Podetin = niem.

Poditau. Pomimo tego, że pisarze kłodzcy z racji przynależności tego terenu do korony św. Wacława notorycznie czechizowali śląskie imiona i nazwiska, tym bardziej, że język czeski stawał się na Śląsku południowym jedynym godnym oponentem niemieckiego, jako bardziej wypolerowany, to jednak w źródłach kłodzkich często spotykamy w XIV-XV w. formy polskie: Grabisius = Grabisz 1323 r., Wyenczek = Więcek 1431 r., Bonken = Bąk 1400 r. Stąd tak częste jest nazwisko śląsko-niemieckie Wenczel. Obok tych z czeska brzmiące: Hrzehors = Hřehoř, Hnyewesch = Hňeveš 1406 r., ale Gnewisch 1401 r.

Bezpośrednie zatem kontakty językowe polsko-czeskie miały miejsce w tych dwu bramach wpadowych czy wypadowych: Morawskiej i Kłodzkiej. Ponieważ na północny zachód od tej drugiej były bezludne pasma gór i lasów, zajęte w XIII w. przez kolonizację niemiecką, dlatego jedynie w Bramie Morawskiej zderzyły się w zaraniu dziejów oba języki, tym bardziej że południowa część Golęszyców aż po rzekę Psinę przypadła w 1137 r. Przemyślidom czeskim. Natomiast w Kłodczyźnie zupełnie inaczej ułożyły się te stosunki językowe polsko-czeskie, tj. nie było warunków do wytworzenia dialektu przejściowego.

Osadnictwo czeskie skupiło się w tzw. Czeskim Kątku (Cesky koutek), w rejonie Kudowy, gdyż był to pierwotnie obszar przynależny do Czech, a dopiero za czasów husyckich włączony do ziemi kłodzkiej.

Germanizacja była tu wczesna i intensywniejsza niż na innych terenach Śląska, czego dowodem jest pokaźna ilość niemieckich nazw miejscowych, które niejednokrotnie wyparły dawniejsze słowiańskie.

Zaledwie 1/3 nazw miejscowych jest pochodzenia słowiańskiego.

s. 122-123 We wczesnym średniowieczu, w piśmiennictwie kancelaryjnym, dyplomowym XII-XIII w., zarówno Polski jak i Śląska, nie obserwujemy wpływów piśmienniczych, tj. głównie pisownianych, czeskich.

Dyplomatyka tych czasów wzorowała się na kurialnym dokumencie papieskim skąd wpływy romańskie w znakowaniu ch = č lub na cesarskim, niemieckim dyplomie. Błędnie uważano, że w bulli wrocławskiej z 1155 r. są bohemizmy w postaci zapisków: Charbci zamiast Garbcy, Huzkowo zamiast Guzkowo, Huzouici zamiast Guzowicy. Nie jest to zastępstwo pol. g przez czeskie h, lecz na modłę niemiecką zapisanie polskiego g przez ch, gdyż z powodu frankońskiej dialektycznej przesuwki g −→ ch(h), pisarz kapitulny, współpracownik biskupa Waltera zdradził się ze swoimi substytucyjnymi nawykami piśmienniczymi. Przecież zdradził się też z innymi swoimi nawykami niemieckimi: Zpini = Świny (p zamiast v, u; w 1245 r. ta miejscowość zanotowana została poprawnie jako Suini), Gramolin = Kromolin (mieszał bowiem spółgłoski dźwięczne z bezdźwięcznymi). Tym bardziej nie są bohemizmami pisane z niemiecka grupy -ra, -la, Wlaz = Wvost, Gradice = Grodziec. Niemiec bowiem mieszał o ←−→ a: Cracovia = Crocovia, Barda = Bardo, Vratizlauia = Vrotizlauia.

Błędnie też przyjmowano czechizm w pierwszym zdaniu polskim z 1279 r., zapisanym w Księdze henrykowskiej: daj, at' ja pobruczę... Nie jest to czeskie at' = niechaj, lecz makaronistycznie użyte łacińskie ut = že. Ten bowiem spójnik ut znalazł się w kontekście łacińskim: sine u t ego molam. Wątpić też należy, czy autorem był Boemus = Czech tego pierwszego zdania wypowiedzianego czystą polszczyzną śląską, z dialektycznym c zamiast č (poziwai = poc'iwaj = poczywaj, odpoczywaj), z nosówką szeroką pobrusa = pobruczą (a nosowe, nie czeskie u). Domyśleć się nie trudno, że to kompilator dziejów klasztoru henrykowskiego, sporządzonych na podstawie notatek zebranych od gawędziarza Kiki-inwalidy, dorobił powiastkę o Czechu Brukale. Zasłyszane imię zdrobniałe Czech od Czesława (por. Stach od Stanisława, Ciech od Ciechosława) skojarzył z nazwą etniczną Czech = Boemus. Nie każdy Prus (porównaj 1136 r.

Prusota, 1204 r. Prusin, 1293 r. Prus) był Prusakiem, czyli z Prus pochodzącym, gdyż prus = koń (por. prys-, prysk); tak samo Rus 1136 r. był przezwiskiem człowieka rusego, czyli o rudych włosach.

s. 124-125 Dopiero na przełomie XIV/XV w., a zwłaszcza od XV w. zaistniały warunki kulturalne i piśmiennicze, które na oścież otwarły dostęp dla czechizmów w piśmiennictwie staropolskim i również starośląskim.

Praga Luksemburgów za Karola VI stała się centrum Europy: pierwszy uniwersytet (1348 r.) w Europie Środkowej; piśmiennictwo staroczeskie rozwija się żywiołowo w tym i w późniejszym czasie.

Wystarczy podać kilka cyfr i faktów bibliograficznych: zaledwie dwa psałterze staropolskie dochowały się, zaś - nie licząc fragmentów psałterzowych staroczeskich - Czesi mają cztery z XIV w. i jeden glosowany z końca XIII w. Jeden rękopis staropolskiej biblii z XV w. - przy tym niekompletnej - przeciwstawiamy 21 pełnym egzemplarzom staroczeskim oraz 9 niepełnym. Staroczeskie pieśniarstwo religijne datuje się z XIII- XIV w.: Hospodine, pomiluj ny; Sváty Václave, Slovo do světa stvořenie. Świecka epika w postaci Aleksandreidy oraz kroniki Dalimila wzbogacają to piśmiennictwo od końca XIII w. Epika religijna (legenda o apostołach, Pannie Marii, Piłat i Judasz) jest również z XIV w. bogato reprezentowana. Nawet dramat, satyra, epika wierszowana, miłosna liryka, proza religijna, apokryficzna proza historyczna, dziejopisarska i prawnicza rozwija się w sposób niebywały.

s.125-126 Nie mógł się ten rozkwit nie udzielić sąsiedniej Polsce, a w tym też i Śląskowi. Kazimierz Wielki bawił w Pradze 1356 r., gdyż zamierzał przeszczepić te wzory życia umysłowego do swojego kraju. Sprowadza augustianów. Zakłada w 1362 r. studium generale. Za Jagiellonów, za wstawiennictwem Jadwigi stosunki kulturalne polsko-czeskie zacieśniły się jeszcze bardziej. Na dworze Jagiellońskim język czeski i uczeni czescy byli bardzo cenieni. W 1390 r. z Pragi sprowadza się benedyktynów słowiańskich z językiem liturgicznym starocerkiewnym dla obrządku zachodniego. Na dworze Jagiełły goszczą wybitni Czesi:

Hieronim z Pragi, Jan Szczekna (Štěkna), spowiednik Jadwigi. Ślązacy zdobywają wysokie tytuły naukowe w uniwersytecie praskim (np. Franciszek Krzyżowic z Brzegu, Jan z Kluczborka), aby potem oddać swoją wiedzę odnowionej wszechnicy jagiellońskiej. Rozumie się, że przy takich wędrówkach uczonych nie obeszło się bez książki-karmicielki. Przecież nie bez słuszności słowniczki do pisma św. nazwano z grecka mammotrektami czyli dosłownie ssącymi pierś. W tym obiegu książki czeskiej czy pewnych rękopisów Śląsk był uprzywilejowany, gdyż graniczył o miedzę z koroną św. Wacława. Wprawdzie przesadne były twierdzenia dawniejszych znawców piśmiennictwa staropolskiego, że niemal wszystkie teksty z czeska

wyglądające są silesiacami, ale niemało z nich rzeczywiście zazębia się w jakiś sposób o Śląsk. Trzeba bowiem pamiętać, że husytyzm, zwłaszcza na południowym Śląsku, silnie się zakorzenił i utorował językowi czeskiemu drogę do kancelarii, kościoła i urzędów. Był to język o dłuższej i szerszej tradycji piśmienniczej niż polski, daleko bardziej znormalizowany pod względem pisownianym niż polski, ze słownictwem wypolerowanym, zwłaszcza religijnym czy naukowym. Przecież już od czasów Cyryla i Metodego starocerkiewizmy leksykalne wzbogaciły w zakresie terminologii kościelnej leksykon staroczeski.

Solidarność słowiańska godnie przeciwstawiła się pod Grunwaldem (1410) oraz w ruchu religijno- narodowym husyckim napierającej niemczyźnie luksembursko-krzyżackiej.Rezultaty tego sojuszu kulturalnego - gdyż niestety do trwałego sojuszu politycznego nie mogło dojść - okazały się nadspodziewane. Język czeski na Górnym Śląsku wypiera od XV w. niemiecki i z czasem utoruje drogę polskiemu. Liczne bohemica śląskie, dyplomy, akta sądowe, miejskie, książęce, są świadectwem tej roli czeszczyzny na Śląsku. Oczyszcza się, czyli slawizuje pisownia nazw miejscowych i osobowych. Zamiast wykoślawionych niemieckich potworków nazewniczych oraz imienniczych pojawiają się słowiańskie nazwy, choć - trzeba dodać - one to właśnie w niejednym przypadku ustabilizowały kancelaryjnie, a potem też powszechnie brzmienie z czeska niektórych nazw miejscowych: Prudnik zamiast Prądnik, Głubczyce zamiast Głąbczyce od Głąba, Łambinowice zamiast Głębinowice. W nazwie Głubczyc uratowano polskie g wbrew czeskiemu h (1107 r. na glubcicich, 1224 r. Lubschicz, niem. Liebschütz oraz Leobschütz, czes.

Hlubčice), ale utracono nosówkę polską ą. Na odwrót w Łambinowicach, pow. niemodlińskiego uratowano nosówkę am = ę, ale utracono nagłosowe g, gdyż czeskie h z pol. g odpadło w nagłosie.

s.126-127 W archiwum Wojewódzkim Opola zarejestrowano około 50 pergaminowych dokumentów z Prudnika, Niemodlina i Opola. Pochodzą one głównie z XV w. i spisane zostały w kancelarii książęcej w Opolu.

Rękopisy papierowe, liczniejsze i nowsze, przeważnie z XVII w., znajdują się głównie w Archiwum Powiatowym Raciborza. Jest ich około 200. Są to nie tylko dokumenty kancelarii książęcej, ale również klasztorne, magistrackie, sądowe i prywatne rękopisy.

Ta pokaźna cyfra dokumentów czeskich XV-wiecznych dowodzi ekspansywności języka czeskiego na Śląsk, który dostał się w XIV w. pod rządy czeskie. Rozbudzenie życia narodowego w czasie wojen husyckich rozwinęło piśmiennictwo czeskie, które dzięki okrzepnięciu piśmiennego języka czeskiego promieniowało poprzez Śląsk na Polskę, której zabytki XV-wieczne są najczęściej tłumaczeniem wzorców

czeskich. Niewątpliwie wprowadzenie języka czeskiego do kancelarii Górnego Śląska i Opolszczyzny hamowało napór niemczyzny. Był to zatem język kancelaryjny, urzędowy, nie mający wpływu na żywą polszczyznę Śląska. Jedynie w piśmiennictwie śląskim odnajdziemy rzadkie wstawki, najczęściej leksykalne czeskie.

s.128 Z. Kurzowa

Polszczyzna Lwowa i kresów południowo-wschodnich do 1939 roku.

Kraków 1983.

Wczesnohistoryczna granica polsko-ruska przebiegała wzdłuż rzeki Bugu aż na południowy wschód od jego źródeł, może po dział wód ze Styrem. Stamtąd zwracała się na zachód i południe mniej więcej działem wód Wisły (tj. Bugu, a potem Sanu) z pobliskim Dniestrem. Dochodziła wreszcie do Beskidów koło Przełęczy Użockiej, tuż na wschód od źródeł Sanu, w końcu do puszczy karpackiej.

Pierwsza historyczna wzmianka o ziemi południowokresowej pochodzi z 981 roku, a znajduje się w najstarszej kronice kijowskiej pisanej w 1039 roku przez Nestora. Mówi ona, że wielki książę kijowski Włodzimierz (zwierzchnik ówczesnej Rusi) najechał Lachów i zajął grody ich Przemyśl, Czerwień i inne.

(...) Odtąd zaczynają się zmienne losy tych ziem, ich przynależność raz do państwowości polskiej, raz ruskiej. Już Bolesław Chrobry w drodze powrotnej z wyprawy na Kijów, którą podjął w 1018 roku, utrwalił panowanie polskie ma ziemiach czerwieńskiej, przemyskiej i bełskiej, ale już za jego następcy Mieszka II odpadły one od Polski i zostały w 1030 roku zajęte ostatecznie przez Jarosława II syna Włodzimierza. Od tego czasu panowanie ruskie trwa nieprzerwanie do 1340 roku, tj. do śmierci księcia Bolesława Jerzego, kiedy to Kazimierz Wielki na wieść o niebezpiecznym dla Polski sojuszu rusko-tatarskim wyprawił się na Ruś i rozpoczął długi proces opanowywania Rusi Czerwonej i stopniowej jej inkorporacji do Polski (...). (...)

Ruś Czerwona przyłączona (...) przez Kazimierza Wielkiego obejmowała także ziemie utracone przed trzema wiekami, ale po ponownym przyłączeniu do Polski były już one w znacznej mierze zruszczone przez ludność uciekającą ze wschodniej Rusi spod panowania tatarskiego. W związku z tym odcinek pograniczny rusko - polski przesunął się nieco na zachód: poczynając od Sanu biegł na zachód od Leżajska, Rzeszowa, Brzozowa i Krosna. (...)

Po niepewnym dla losów Rusi Czerwonej panowaniu Ludwika Węgierskiego stabilizację przyniosła polityka Jadwigi oraz Jagiełły. W 1387 roku zostały utrwalone wszystkie zdobycze Kazimierza Wielkiego:

ziemie przemyska, sanocka, halicka, lwowska i chełmska zostały włączone do Polski, ziemia bełska stanowiła lenno Ziemowita IV mazowieckiego i wróciła do Polski w 1462 roku po wygaśnięciu rodu.

W 1434 roku Ruś Czerwona została zrównana pod względem prawnym z Koroną (otrzymała bowiem prawo polskie), wprowadzono tę samą hierarchię urzędniczą i sądowniczą (...). (...)

W wyniku tych zabiegów politycznych w skład państwa polskiego wszedł znaczny obszar ziem ruskich, który uległ w Koronie administracyjnemu podziałowi.

s.18-20 Niewątpliwe, choć trudne do ujęcia są ówczesne zmiany narodowościowe. Rozpościerająca się na południe od Chełmna aż po górny San Ruś Czerwona już od czasów Kazimierza Wielkiego była, jak sądzi J.

Natanson-Leski, cała aż po Dniestr etnicznie mieszana, z coraz większą ku południowemu wschodowi przewagą liczebną ruską. Ekspansja polska zaczęła się od XIV wieku, najpierw mieszczańska do wielkich miast, głównie do Lwowa, oraz rolnicza pod przewodem możnych rodów rycerskich, otrzymujących od króla nadania. Za nimi szła liczna rzesza ludności wiejskiej z Małopolski i z Mazowsza. Później nieco pojawiła się drobna szlachta zagrodowa, która osiadła gromadnie w żyźniejszych okolicach Rusi Czerwonej, zwłaszcza w ziemi halickiej oraz w zachodniej części Podola (...), tworząc tam trwałą i silną kolonię polską. Obszar etnicznie mieszany rozszerzył się więc z ziem chełmskiej, bełskiej, przemyskiej i lwowskiej na Podniestrze halickie i podolskie, na ziemie włodzimierską i krzemieniecką. Nigdzie jednak żywioł polski nie zyskał na większych przestrzeniach liczebnej przewagi.

Mniejszą rolę odgrywał ruch odwrotny, żywiołu ruskiego na zachód. Z nim wiąże się późna, bo XV- XVI - wieczna migracja wołoska, która jednak nie wynaradawiała nikogo, zajmowała obszary słabo zaludnione, wiodła ze sobą wiele żywiołu ruskiego. Przybysze ci sami się ruszczyli, a niekiedy i polszczyli.

Pozostał po nich klin ruskich łemków, sięgający najdalszą swą wyspą aż poza kolano Popradu. (...)

Na wytrzebione przez Tatarów tereny książęta ruscy sprowadzali osadników: Niemców, Polaków, Ormian, Żydów.

Ruś przyjęła chrześcijaństwo za Włodzimierza Wielkiego 988 roku z Bizancjum, w ten sposób krainy nad Bugiem i Dniestrem weszły w obręb kultury greckiej i bizantyjskiej. (...)

Już od XII wieku Ruś Czerwona była także terenem misji katolickich podejmowanych przez zakon dominikanów. Religia katolicka przedostawała się na Ruś wraz z kolonistami polskimi oraz poprzez koligacje rodów ruskich z polskimi.

Religia odgrywała wśród wszystkich warstw rolę w kształtowaniu się stosunków narodowościowych.

Brakowało bowiem świadomości narodowej na terytorium różnojęzycznym, będącym na przemian pod panowaniem ruskim, tatarskim, litewskim, węgierskim i polskim. Poczucie narodowe kształtowało się znacznie później i u warstw wyższych. Rozbicie narodowe podtrzymywało natomiast wyznanie; łacińskie sprawiało, że polszczyła się ludność niemiecka, węgierska, czeska, wołoska, greckie powodowało ruszczenie Tatarów, Greków, Ormian, Wołochów.

Jeszcze w XV wieku dominowała na Rusi Czerwonej cerkiew. Kościół rozwijał się powoli: biskupi byli tytularni i poza Haliczem nie rezydowali na Rusi. (...)

Rozwój Kościoła katolickiego na Rusi nie oznaczał dyskwalifikacji cerkwi, chociaż władcy polscy upatrywali niebezpieczeństwo polityczne w dwoistości wiary na kresowych rubieżach państwa. To było przyczyną zabiegów o unię kościelną z cerkwią. Starania o nią rozpoczął Jagiełło na soborze w Konstancji w 1415 roku. Zakończyły się one po dwustu prawie latach unią brzeską 1595 roku. Unia okazała się jednak w skutkach pociągnięciem katastrofalnym: nie uznana przez wiele rodów magnackich oraz prawosławną hierarchię duchowną doprowadziła dopiero teraz do istotnego rozłamu, walk, sporów między nową obediencją rzymską a starą carogrodzką. (...)

Wiek XVI to okres powstawania bardzo znamiennych dla kresów rodów polsko-ruskich; ich członków charakteryzowało powstałe ówczesne określenie: gente Ruthenus, natione Polonus.

Obok polonizujących się rodów ruskich element polski umacniały napływające z Polski etnicznej rody możnowładcze, zakładające na Rusi nowe linie rodowe (...). (...)

Przybywała zwłaszcza za czasów panowania andegaweńskiego, szlachta pochodzenia węgierskiego.

Z niej wywodził się ród Fredrów. Na Rusi znajdowali schronienie Czesi wygnani z kraju przez prześladowania antyhusyckie, np. ród Herburtów z Moraw. Przybywali Niemcy oraz Włosi po upadku kolonii genueńskich nad Morzem Czarnym. Ten napływowy żywioł dość szybko się polonizował. Wolniej następowała polonizacja miast, które do XV wieku pozostawały pod silnym wpływem niemieckim. W miastach utrzymywał się także żywioł wschodni: Ormianie, Tatarzy oraz Żydzi, którzy zachowywali swoją odrębność językową i obyczajową, a jeśli się asymilowali, to wsiąkali w element ruski, przejmując prawosławną wiarę i ruski język.

W XVI wieku doszedł do ogromnego znaczenia stan mieszczański (...). (...)

Wraz z rozwojem miast szedł w parze rozwój kultury i oświaty. Już pod koniec XIV wieku powstawały polskie szkoły parafialne we Lwowie, Gródku, Busku, (...). W XV wieku lwowska szkoła parafialna została zamieniona w katedralną. (...) w 1574 roku zostało założone kolegium jezuickie w Jarosławiu, w 1584 - we Lwowie, w 1595 powstała Akademia Zamojska. (...) lwowskie kolegium jezuickie zostało podniesione w 1661 roku przez Jana Kazimierza do rangi akademii.

Na Ruś Czerwoną przenikały idee reformacji, zwłaszcza nauki Kalwina i Socyna. Powstawały więc różne ośrodki kalwińskie, zbory ze szkołami, które stawały się rozsadnikami języka polskiego.

(...) Od początku XVI wieku do pierwszego rozbioru w 1772 roku działało na Rusi Czerwonej ponad 80 drukarni, (...) w tym polskich katolickich - 32, polskich różnowierczych - 1, polskich unickich - 5, ruskich - 23 i hebrajskich 20.

Udział Rusi Czerwonej w rozwoju kultury polskiej przejawiał się dalej w twórczości literackiej. (...) Dla przykładu wymienić można kilkudziesięciu bardziej znamienitych pisarzy urodzonych lub dłużej przebywających na Rusi Czerwonej: w XVI wieku: Stefan Falimirz, Mikołaj Hussowski, Paweł z Krosna, Jan Herburt, Stanisław Orzechowski, Mikołaj Rej, Grzegorz z Sambora, Benedykt Herbest, Stanisław Sarnicki, Mikołaj Sęp-Szarzyński, Szymon Szymonowic; z XVII wieku: Szymon i Bartłomiej Zimorowicowie, Andrzej Maksymilian Fredro, Stanisław Herakliusz Lubomirski, Jan Innocenty Petrycy, Kacper Twardowski, Szczęsny Żebrowski; z XVIII wieku: Jan Stanisław Jabłonowski, Franciszek Karpiński, Ignacy Krasicki, Stanisław Leszczyński, Grzegorz Piramowicz, Grzegorz Zachariasiewicz. (...)

Ruś Czerwona zachowuje swoją pozycję i prężność w kształtowaniu kultury polskiej do drugiej połowy XVIII wieku. (...) O ile do 1760 roku obserwujemy stały wzrost liczby druków, o tyle w 2. połowie XVIII wieku następuje nagły ich spadek (...). (...)

Życie kulturalne przeżywa renesans dopiero w dobie autonomii Galicji. Okres ten trwający do 1914 roku przyniósł pewien postęp w oświacie powszechnej, a w dużych miastach, zwłaszcza we Lwowie, nastąpił znaczny rozkwit polskiego i ukraińskiego życia kulturalnego i naukowego.

W 1867 roku, kiedy to wprowadzono język narodowy do szkół, stan oświaty polskiej przedstawiał się bardzo mizernie.

In document O potrzebach historii języka polskiego ... 10 (сторінка 38-59)