• No results found

Wpływy języków (różne)

In document O potrzebach historii języka polskiego ... 10 (сторінка 93-104)

- praca i pochodne pracować, pracowity (...), - przywłaszczyć(przywłaszczać) (...), - straż (...),

- trapić (...),

- władać i pochodne władnąć, władny, wyjątkowo też władyka w znaczeniu ‘szlachcic niższego stopnia’, nawet ‘sługa’ (...),

- własny i pochodne (...),

s.31 Z pojawiających się w XVI w. postaci z trat, tlat na trwałe do języka polskiego weszły tylko brama i pochodne (...), płaz (...), strażnik i strażnica (...), władza (...).(...)

Po wieku XVI nowe postaci z trat, tlat pojawiają się zupełnie wyjątkowo. Szerzej rozpowszechniła się jedynie kralka ‘dama lub dziesiątka (karta do gry)’, która pojawiła się zapewne w XVII w. (...)

Dopiero na przełomie XIX i XX wieku dostaje się do języka polskiego pawlacz.

s.33 W jęz. pol. h (fonetycznie przeważnie x, jest rodzime tylko w wykrzyknikach, jak hej od XV w., oho itd., oraz jako proteza, jak w haw, hen. W pozostałych wypadkach h jest pochodzenia obcego. Weszło dzięki pożyczkom 1. niemieckim, jak haft, harc, hetman, hovd, huf itd., 2. grecko-łacińskim, jak hymn, historia, humanizm itd., 3. czeskim i słowackim, jak czyhać, hasło, hnet, hala, 4. ruskim (ukraińskim i białoruskim), jak błahy, hałas, hołota itd.

s.44 Mieszanie h i ch w pisowni rozpoczyna się już od XIV w., por. charnasz z połowy XV w. Mieszanie to dotyczy także wyrazów pochodzenia czeskiego oraz wyrazów polskich zbohemizowanych przez podstawienie czeskiego h na miejsce polskiego g.

s.45-46 Ostatecznie w jęz. pol. ustala się w wymowie x, mimo że w pisowni h zostało na ogół zachowane.

Obcy fonem h nie przyjął się, ponieważ oddziaływanie języka czeskiego na język polski zostało pod koniec XVI w. przerwane, a języki ruskie nie miały już tego autorytetu, co język czeski.

s.47 Obce h (w dzisiejszym polskim języku literackim z zasady x), w nazwach pochodzenia słowiańskiego może być zarówno rezultatem wpływu czeskiego i słowackiego (słowackiego głownie w gwarach), jak i ruskiego, tzn. ukraińskiego lub białoruskiego. Dokładne określenie źródła zapożyczenia często w ogóle nie jest możliwe. Pewnym wskaźnikiem może być chronologia, wpływy czeskie są bowiem w zasadzie wcześniejsze.

s.47 Wśród bohemizmów zawierających h można wyodrębnić pożyczki leksykalne oraz wyrazy rodzime zbohemizowane przez podstawienie czes. h na miejsce rodzimego g, co było szczególnie modne w XVI w.

s.58 Postaci z h czeskiego pochodzenia pojawiają się dopiero w XV w. (zapisy z h w nazwach miejscowych i osobowych z XII i XIII w. należy raczej przypisać graficznemu wpływowi niemieckiemu). Są one jednak jeszcze sporadyczne i przeważnie pojawiają się w wyrazach, które się w jęz. pol. nie zachowały w czeskiej formie fonetycznej. Jest rzeczą charakterystyczną, że większość z nich grupuje się w kilku zaledwie zabytkach: w czes.-pol. Legendzie o św. Dorocie, (...), w słowniku botanicznym Stanki (...).

W Legendzie o św. Dorocie znajdujemy następujące postaci z h: procoho - pro koho ‘dla kogo’, nasseho ‘naszego’, w tweho ‘w twego’, (...), pohan ‘poganin’, hlawko, halafko - hławkę ‘główkę’, hlas ‘głos’, saharetki - zahradky ‘ogródka’ (...). Utwór ten jednak, stanowiący mieszaninę językową czesko-polską, zajmuje osobne miejsce. Autor korzystał z czeskiego wzoru nieumiejętnie i tylko częściowo zastąpił wyrazy czeskie polskimi. Najprawdopodobniej pochodził on gdzieś z południowego Śląska i nie umiał dobrze ani po polsku, ani po czesku. Trudno więc tu mówić o szerzeniu się postaci z h w języku polskim.

s.65 Właściwe szerzenie się postaci czeskich z h przypada dopiero na wiek XVI. Wtedy dopiero upowszechniają się, sporadyczne jeszcze w XV w. hańbić, haniebnie, hasło, hnet.

s.68 Z pojawiających się w XVI w. postaci z h na trwałe weszły do języka polskiego: czyhać (dawniej też czuhać) ‘czatować’ - częściej od drugiej połowy, hańba i pochodne - pewne formy od tego rdzenia sporadycznie występują już w XV w., hardy i pochodne, hojny i pochodne, hrabia zamiast dawniejszej postaci grabia będącej pożyczką germańską - dopiero od drugiej połowy, hydzić i pochodne ohydny (na

ustalenie się tych form decydujący wpływ wywarł jęz. ukr.), wahaćsię - dopiero od drugiej połowy XVI w.

Wyjątkowa jest w XVI w. postać hola ‘łąka górska’ - hala zjawi się jeszcze później, a upowszechni pod wpływem słowackim dopiero w XIX w.

s.70 Spółgłoski twarde przed i ≤ *i oraz przed e ≤ *e, ь, ŕ(≥ ir er) w wyrazach pochodzenia słowiańskiego uważa się za rezultat wpływu czeskiego (np. Władysław zamiast stpol. Włodzisław, kołowratec `Euphorbia', wesele i pochodne zamiast stpol. wiesiele, przymiotniki z suf. -telny, serce zamiast stpol. sierce *sŕdьce itd.) lub w pewnych wypadkach ukraińskiego.

s.77 Wśród bohemizmów ze spółgłoskami twardymi w omawianej pozycji można wyodrębnić pożyczki leksykalne oraz wyrazy rodzime zbohemizowane przez zastąpienie spółgłoski miękkiej twardą. Okazuje się, że w wyrazach rodzimych depalatalizacja spółgłosek pod wpływem czeskim zachodziła stosunkowo rzadko.

Po wyłączeniu bohemizmów czysto graficznych można tu wymienić właściwie tylko: czerwony, serce, serdeczny i pochodne, wesele, wesoły i pochodne, Władysław (...). W wypadku formy jedyny można mówić tylko o oddziaływaniu języka czeskiego jako arbitra na ustalenie się w jęz. pol. postaci ze spółgłoską twardą.

Natomiast upowszechnienie się bez i złożeń z przedrostkiem bez- odbywało się w XV - XVI w. nie kosztem rugowania postaci rodzimych z miękkim b', lecz kosztem przyimka przez i złożeń z przez-. Można więc tu mówić raczej o wtórnej pożyczce leksykalnej, stpol. biez już bowiem chyba zanikło.

Pożyczki leksykalne charakteryzujące się spółgłoskami twardymi przed i, e są już nieco liczniejsze, znaczną ich część stanowią jednak bohemizmy efemeryczne. Zaliczyć tu można takie formy, jak bez i złożenia z bez-, cztena ‘litera’ - sporadycznie w XVI w., efemeryczne nazwy botaniczne: diatel ’koniczyna łąkowa’ (...).

s.82-83 Czeskie (a także i inne) pożyczki leksykalne bywają często polonizowane przez zastąpienie spółgłosek twardych miękkimi oraz spółgłosek t', d' polskimi ć, . (...)

czcionka ‘czcionka’ dawniej ‘litera’ jest przekształceniem stczes. čtena ‘litera’; (...) ledzień‘styczeń’ z XV w. (...) jest niewątpliwą pożyczką czes. leden ‘ts.’ (...); (...)

moździerz jest pożyczką czes. moždíř, który z kolei stanowi przejęcie śrgniem. morsaere (...), co z łac.

mortarium (...).

s.84-85 Braku systematycznego oznaczania spółgłosek palatalnych w pisowni staropolskiej do połowy XV w. - jako zasady ortograficznej - nie można przypisywać wpływowi czeskiemu, ponieważ w jęz. czes. jeszcze przed zanikiem korelacji twarda : miękka (w ciągu XIV w.) rozwinęła się w czeskiej ortografii zasada oznaczania spółgłosek miękkich przez stawianie po nich znaków i, y. Zasadę tę zresztą przejęliśmy od Czechów.

s.88 Niewątpliwie wpływowi czeskiemu należy przypisać oznaczanie ć, przez t, d w wieku XV i później.

s.89 Na trwałe weszły do polskiego języka literackiego takie bohemizmy ze spółgłoskami twardymi przed i, e, jak przyimek bez i złożenia z przedrostkiem bez-, przymiotnik czerwony, czytelnik, czytelny (pochodne czytelnia, czytelnictwo powstały na gruncie polskim), jedyny, obecny ‘teraźniejszy’, dawniej ‘powszechny’, wobec (tu język czeski ewentualnie tylko współdziałał w ustaleniu się form z twardym d lub b) (...), nader

‘zbytnio’ (dziś raczej książkowe), obywatel, rzetelny ‘uczciwy’, dawniej ‘przejrzysty’, serce i pochodne, - skazitelny i pochodne, śmiertelny i pochodne, tesak, później tasak ‘krótki szeroki miecz’, ‘szeroki nóż kuchenny’, wesele i pochodne, wierzytelny, Władysław.

s.95 CZĘŚĆ II

W języku polskim istnieje szereg wyrazów wykazujących właściwą językowi czeskiemu denazalizację samogłosek nosowych, a więc formy z przejściem ọ ≥ u, np. poruczać (por. ręczyć), rucznica ‘ręczna broń palna’, zamutek ‘smutek’ (por. smętek) itd. oraz formy z przejściem ęa, np. masarz (por. mięso), Wacław (por. stpol. Więcesław), zacny (por. wzięty), wyjątkowo z przejściem ę ≥ (a ≥) ≥ e, np. stpol. knieżę‘książę' i ę ≥ (a ≥) i, np. stpol. itrocel bot. ‘babka’. Samo odnosowienie jednak nie przesądza jeszcze o obcym pochodzeniu danej formy w języku polskim. Mogą tu bowiem wchodzić w grę również wypadki odziedziczenia przez język polski dawnej oboczności o : u w językach słowiańskich oraz wypadki rodzimej denazalizacji pozycyjnej i niezależnej. Dopiero uwzględnienie różnych momentów pozafonetycznych, jak zasięg danej formy w językach słowiańskich i gwarach polskich, jej historia w języku polskim itp., pozwala tu

na zorientowanie się, czy mamy do czynienia z postacią rodzimą czy zapożyczoną. Mimo istnienia wielu prac poświęconych temu zagadnieniu i mimo zgromadzenia bogatej dokumentacji materiałowej wydzielenie beznosówkowych form zapożyczonych z języka czeskiego od form odziedziczonych z okresu prasłowiańskiego lub odnosowionych na gruncie polskim nadal nasuwa wiele trudności. Sprawę komplikuje dodatkowa trudność oddzielenia czechizmów od rutenizmów (...).

cz.2,s.7 W wypadku pierwotnej oboczności : u i zwycięstwa formy beznosówkowej w języku polskim może wchodzić nieraz w grę wpływ języka czeskiego jako arbitra. To współoddziaływanie języka czeskiego można założyć w wielu wypadkach. Wykazanie tego rodzaju wpływu jest jednak szczególnie trudne. Być może zaznaczył się on w upowszechnianiu form smucić, smutek, smutny, chociaż moim zdaniem mamy tu raczej do czynienia z pożyczkami form czeskich, zapewne w szerzeniu się stpol. form chutnie, chutność, chutny, następnie dzieka, szczeście i pochodnych, żaden, a może i innych.

cz. 2, s.13 (...) w XVI w. można zaobserwować pewne wpływy czeskie w zakresie pisowni. Wyraźnie zaznaczają się one w publikacjach J. Sandeckiego-Małeckiego, por. np. (...) żadny z múzuow, búdzie ‘będzie’, rukę - znak u oznaczający tu samogłoskę nosową przednią został wprowadzony niewątpliwie pod wpływem czeskim. Przemawiają za tym liczne tu również inne wpływy fonetyczne i pisowniane czeskie.

cz. 2, s.57 Jak wyraźnie wynika z chronologicznego przeglądu form beznosówkowych znaczną większość stanowią bohemizmy efemeryczne - graficzne lub pisowniowe. (...)

Bohemizmy okresowe nie stanowią grupy jednolitej: jedne były dosyć powszechne w pewnym okresie, inne poświadczone zaledwie u kilku autorów. Występowały one w XV, a zwłaszcza w XVI w.

Zaliczyć tu można takie wyrazy, jak hołomek `człowiek bez ziemi, nieosiadły, sługa', niechuć `niechęć', formy prefiksalne od -nucić ‘zmuszać’, pata(c)hły ‘podeszły wiekiem’, poruczeństwo ‘władza’, ‘polecenie', ‘dozór, opieka’, tużyć ‘tęsknić’, Uher || Wuher ‘Węgier’, uherski || wuherski ‘węgierski’(...). Witez ‘bohater’ z przełomu XVI a XVII w. ożywa ponownie w okresie Młodej Polski w postaci witeź.

Na trwałe weszły do polskiego języka literackiego takie bohemizmy beznosówkowe, jak chuć ‘chęć, ochota’, potem ‘żądza (zmysłowa)’, huba, hubka ‘żagiew - grzyb roztocz lub pasożyt występujący na drzewach’ (ostatecznie utrwalone w tej postaci pod wpływem ruskim, ksieni ‘przełożona klasztoru’ (jeśli to rzeczywiście bohemizm), kus ‘sztuczka, figiel’ w złożeniu psikus, masarz, masarnia, masarski, pokuta, poruczyć‘polecić’, poruczać‘polecać’ (dziś jednak trochę przestarzałe), porucznik ‘opiekun’, ‘pełnomocnik’, potem ‘stopień oficerski’, rucznica, potem rusznica ‘ręczna broń palna’ (dziś jako termin historyczny), smucić (się), smutek, smutny, Wacław, zacny. Można tu dodać utrwalone częściowo pod wpływem czeskim w postaci z u wyrazy wnuk i żubr.

Upowszechnianie się polskich postaci beznosówkowych odbywało się różnie w zależności od tego, czy w języku polskim występowały rodzime formy nosówkowe w tym znaczeniu, czy też nie. Szybko więc zazwyczaj stawały się powszechne takie wyrazy, jak ksieni ‘przełożona klasztoru’ (tu możliwy też rozwój rodzimy), kus ‘sztuczka, figiel’, potem w złożeniu psikus (rodzime kęs miało inne znaczenie), pokuta, poruczać ‘polecać’, poruczyć ‘polecić’ (rodzime poręczyć miało inne znaczenie), porucznik, rucznica, rusznica, zacny. Jednak późno przejęte masarz, masarnia, masarski do dziś konkurują z rzeźnikiem, wędliniarnią i przym. wędliniarski.

Natomiast chuć, mimo pojawienia się ok. połowy XV w., częstsza staje się dopiero po upływie prawie całego wieku i ostatecznie utrwala się pod wpływem ruskim w innym znaczeniu niż rodzima chęć. Podobnie, mimo zapisów huba ‘grzyb pasożytujący na drzewach’ już w XV w., rodzima gębka panuje jeszcze w wieku XVI i zostaje wyparta dopiero później pod wpływem ruskim. Długo utrzymuje się także obok czes. Wacław dawna polska postać tego imienia Więcesław. Szczególnie długo trwa konkurencja form smucić, smutny i smęcić, smętek, smętny - postaci z nosówką przetrwały tu jako wyrazy przestarzałe, książkowe, poetyckie i gwarowe do dziś. Długotrwałe jest także współistnienie form wnuk i wnęk oraz zubr żubr i ząbr, gdzie zwycięstwo postaci z u dokonało się przy pewnym współdziałaniu języka czeskiego.

cz. 2, s.58-60 Wiadomo, że w języku polskim przed dawnymi przedniojęzykowymi spółgłoskami twardymi t, d, s, z, n, v (...) dawne ě uległo przegłosowi w 'a, dawne e przegłosowi w 'o. Formy z nieprzegłoszonym e z dawnego ě lub e w tej pozycji należy częściowo przypisać wpływowi czeskiemu.

cz.2,s.63 Formy nieprzegłoszone były używane nieco częściej pod wpływem czeskim głównie w XV - XVI wieku, wyjątkowo już w wieku XIV. Do okresowo częstszych zaliczyć można takie formy, jak anjeł z XIV - XVI w., małżenka, manżenka ‘małżonka’ w XV - XVI w. (...), obiedwać ‘jeść obiad’ od połowy XV w. do początku XVII, obieta ‘ofiara’ i pochodne w XIV - XVI w., ofiera ‘ofiara’ i pochodne w XV - XVI w., piestun i

pokrewne w XV - XVI w., tesarz ‘cieśla, stolarz’ od początku XV w. do końca XVI, wierdunek ‘czwarta część grzywny’ w XV- XVI w. (...), zwiestować ‘zwiastować’ w XV - XVI w.

Poza tym można tu dodać szereg wyrazów o formie nieprzegłoszonej najpewniej rodzimej, które w pewnych zabytkach XV - XVI w. pojawiają się (częściej) przy pewnym współudziale języka czeskiego (...).

Można tu zaliczyć takie formy, jak bieda w znaczeniu ‘biada!’, dziełać, mietać ‘miotać, rzucać’, ‘odrzucać’, niewiesta, piesnka, powiedać(postać ta utrzymuje się jeszcze w XVIII w. oczywiście bez wpływu czeskiego, spowiedać (się), wiera, znamienować‘oznaczać’.

Bohemizmy z nieprzegłoszonym e przed twardą zębową w postaci niezmienionej utrzymały się na trwałe w języku polskim zupełnie wyjątkowo. Można tu wymienić jedynie, będące najpewniej pożyczkami słownikowymi, kamienować i podnieta. Jednakże i tu ich postać dzisiejsza ustaliła się ostatecznie po wieku XVI, a więc już niezależnie od wcześniejszego wpływu czeskiego. Również rodzime formy nieprzegłoszone używane w XV - XVI w. częściej przy pewnym współudziale języka czeskiego na ogół nie utrzymały się w języku literackim poza czasownikiem rzezać, w którym jednak postać nieprzegłoszona ustaliła się ostatecznie niezależnie od zaznaczającego się w XV - XVI w. wpływu czeskiego w rytualnym obrzezać (...).

Form nieprzegłoszonych, które można podejrzewać o czeskie pochodzenie, w języku literackim wyraźnie ubywa pod koniec XVI wieku, aż wreszcie z końcem tego stulecia zanikają one zupełnie wraz z wyrazami lub zostają zastąpione postaciami spolonizowanymi, por. małżonka, ofiara i pochodne, wynalazek, wzmianka, zwiastować, oraz tasak z dawniejszego tesak (...).

cz. 2, s.121-123.

T. Z. Orłoś

Ze stos unków językowych polsko-czeskich w pierwszej połowie XIX wieku.

Sprawozdania PAN Kraków 1, 1963.

Kiedy w okresie czeskiego odrodzenia narodowego przystąpiono do wskrzeszania języka literackiego okazało się, że dawny czeski język literacki, tj. język z przełomu XVI i XVII wieku, nie mógł sprostać zadaniom, które przed nim stanęły na początku XIX wieku. Rozwój nauki, sztuki, wszelkich przejawów życia społecznego musiał znaleźć również odbicie w odradzającej się czeszczyźnie.

Nowy czeski język literacki należało dopiero stworzyć. W tym celu trzeba było ustalić jego podstawy gramatyczne i uzupełnić ubogi, odziedziczony z okresu veleslavinskiego zasób słownictwa.

Zadanie wzbogacenia i stworzenia pełnego zasobu wyrazowego języka czeskiego wziął na siebie J.

Jungmann i jego współpracownicy tzw. druga generacja czeskiego odrodzenia.

Do wzbogacenia i ożywienia słownictwa przyczyniły się neologizmy, dialektyzmy oraz zapożyczenia z języków słowiańskich. Zwłaszcza język polski i rosyjski były źródłem, z którego dość często i chętnie korzystano. Fakt ten pozostawał w związku z ogólnym panslawistycznym nastawieniem czeskich

budzicieli, którzy sądzili, że i tak kiedyś w przyszłości we wszystkich krajach słowiańskich zapanuje jeden język ogólnosłowiański, zatem zapożyczanie wyrazów z bratnich języków słowiańskich jest pierwszym krokiem prowadzącym do upragnionego celu.

s.201-202 Część polonizmów przenikła po raz pierwszy do języka czeskiego jeszcze przed wydaniem Czesko- niemieckiego słownika J. Jungmanna, wprowadzona do literatury przez poetów, którzy tłumaczyli lub przerabiali utwory pisarzy polskich oraz przez uczonych.

W polonizmy obfitują również, nieliczne zresztą, tłumaczenia Jungmanna z języka polskiego, mianowicie, tłumaczenie Dumy o Stefanie Potockim Niemcewicza, urywek z Dworzanina Górnickiego oraz wyciąg z mowy biskupa Jana Kossakowskiego.

Również jeszcze przed wydaniem słownika Jungmanna sporo polonizmów przejęto do tworzącej się terminologii naukowej, przede wszystkim z zakresu botaniki, zoologii oraz filozofii.

s.202 Sporo polskich terminów filozoficznych wprowadził do czeszczyzny A. Marek autor Logiki wydanej w r.

1820. Opracowując Logikę Marek w znacznym stopniu korzystał z dzieł polskich filozofów, zwłaszcza Jarońskiego, Szaniawskiego i Znoski.

Przy opracowywaniu terminologii filozoficznej głównym doradcą Marka był jego przyjaciel i nauczyciel, J. Jungmann, o czym świadczy ich korespondencja.

Większość jednak wyrazów polskich, jakie weszły do języka czeskiego w okresie jego odrodzenia,

dostała się tam za pośrednictwem Czesko-niemieckiego słownika J. Jungmanna wydanego w latach 1834- 1839. Niektóre z nich pojawiły się tam po raz pierwszy, przejęte bezpośrednio przez autora słownika z polszczyzny, inne notowane już były wcześniej. Jungmann jednak nie wprowadzał do słownika wszystkich pożyczek występujących w utworach współczesnych mu pisarzy, a nawet we własnych tłumaczeniach, dokonywał bowiem selekcji słownictwa.

Jak wiadomo, Jungmann, układając swój słownik, korzystał w znacznym stopniu ze Słownika języka polskiego S. Lindego. Słownik Jungmanna związany jest z polskim wzorem nie tylko pod względem treści, lecz również pod względem formalnym i strukturalnym. Objętość słownika, dobór haseł, ich układ, kolejność oraz sposób objaśnień wzorowany jest na polskim słowniku.

s.202-203 Z łącznej sumy około 850 polskich pożyczek notowanych w słowniku mniej więcej czwartą część stanowią terminy naukowe, reszta zaś to wyrazy z języka codziennego, z których sporo w okresie czeskiego odrodzenia narodowego pełniło funkcję synonimów poetyckich. Jungmann i jemu współcześni przejmowali bowiem z języków słowiańskich nie tylko wyrazy nie posiadające odpowiedników w ówczesnej czeszczyźnie. Często mimo istniejących wyrazów czeskich wprowadzano jeszcze nowe chcąc wzbogacić słownictwo ojczystego języka.

W niewiele mniejszym stopniu zjawisko to występowało w zakresie terminologii naukowej. Cechą charakterystyczną tworzącej się w okresie czeskiego odrodzenia terminologii było gromadzenie kilku terminów dla oznaczenia jednego pojęcia. Czasem dla wyrażenia jednego pojęcia istniał termin międzynarodowy, rodzimy oraz slawizm. Jungmann był przeciwnikiem normalizacji terminów. Uważał, że z czasem zwycięży termin najlepszy, a nagromadzenie terminów świadczy jedynie o bogactwie wyrazowym języka.

s.204 (...) jeśli chodzi o zapożyczenia z polskiego, to w języku czeskim zachował się większy procent terminów naukowych niż wyrazów z języka codziennego. Tłumaczy się to po prostu tym, że słownictwo ogólne, używane przez całą społeczność językową jest bardziej odporne na wpływy obce, aniżeli słownictwo specjalne, używane przez wąskie kręgi specjalistów. Ponadto, o ile liczba wyrazów składających się na słownictwo podstawowe podlega stosunkowo niewielkim fluktuacjom, o tyle liczba terminów naukowych wraz z postępem poszczególnych nauk nieraz nawet ogromnie wzrasta, co sprzyja przejmowaniu zapożyczeń.

s.204

J. Safarewicz

Wpływ łaciński na system gramatyczny polszczyzny.

W zbiorze: Symbolae Polonicae in honorem Stanislai Jodłowski. Wrocław 1972.

Wpływy obce przejawiają się w języku przede wszystkim w dziale słownictwa: wyrazy są, jak wiadomo, elementami najłatwiej przenoszonymi z jednego języka do innego. O wiele rzadziej zachodzi oddziaływanie obcych języków na zjawiska gramatyczne, które stanowią podstawę systemu językowego.

Wysuwano nawet wątpliwości, czy w ogóle w dziedzinie gramatyki wpływ obcy może wywoływać istotne zmiany. W stosunkach językowych łacińsko-polskich takie oddziaływania zachodziły i w niniejszym szkicu zamierzam zwrócić uwagę na te właśnie zjawiska.

W zakresie systemu gramatycznego wpływy języka łacińskiego na polski ujawniły się tak w zakresie fonologii, jak też morfologii i składni.

1. Połączenie spółgłoski z jotą ulegało w języku polskim asymilacji, wydając spółgłoskę palatalną, której dalszy rozwój mógł prowadzić do stwardnienia (miedza, morze itd.). Zmiana ta dokonywała się w pozycji śródwyrazowej. Natomiast w zetknięciu międzywyrazowym połączenia z jotą nie uległy przekształceniu, są więc nadal grupy d + j w zwrotach takich jak nad jeziorem, albo r + j w grupie wyrazowej wieczór jesienny itd. W wyrazach złożonych z przedrostkiem zachowują się również takie połączenia z jotą, np. w wyrazach odjazd, objazd, wjazd, zjazd itd.

W ciągu wieku XIX rozpowszechniły się takie połączenia również i w ś r o d k o w y c h elementach wyrazu, ale tylko w wyrazach obcych, pochodzenia łacińskiego albo na nich wzorowanych, zwłaszcza w imionach osobowych na -jusz, -ja. Pojawiły się w ten sposób grupy spółgłoskowe, w wewnętrznej pozycji wyrazu, poprzednio w polszczyźnie nie istniejące, jak -bj- (Euzebiusz), -cj- (Alicja), -dj- (Klaudiusz), -fj-

(Zofia), -gj- (Sergiusz), -lj- (Wergiliusz) itd. Wprowadzenie ich do polskiego systemu fonologicznego dokonywało się powoli i z oporami.

Początkowo takie grupy spółgłoskowe przejmowano, zgodnie z wymową szkolną łaciny średniowiecznej, jako przedzielone samogłoską i (ewent. y), a więc jako –fij (a) w Zofija, -lij(usz) w Wirgilijusz itd. Taki sposób wymawiania utrwalił się w języku literackim wcześnie i przetrwał aż do połowy wieku XIX. Ale już od początku ubiegłego stulecia zaczęło się w tym względzie wahanie: obok postaci z grupą rozbitą przez samogłoskowe i, y pojawiły się odmianki bez tej samogłoski, wynikające z wymowy -fja w Zofja (pisane Zofia, ale wymawiane jako dwie sylaby, nie zaś trzy), -ljusz w Wergiljusz (pisane Wergiliusz).

Jak wiadomo, zmiana wymowy dokonała się w pierwszej połowie ubiegłego wieku i w języku literackim zdecydowanie wzięła górę w końcu XIX wieku. Powstaje pytanie, jakie czynniki tę zmianę wywołały. Wydaje się, że trzeba tu wziąć pod uwagę kilka czynników, z których najważniejszym jednak był wpływ wyrazów łacińskich.

W łacinie klasycznej połączenia spółgłoski z jotą na ogół nie istniały. Zapisy takie jak Eusebius czy Vergilius czytano z podziałem na sylaby (w części końcowej) -bi-us, -li-us. Ale samogłoska i była tu zawsze krótka i wskutek tego nigdy nie akcentowana. Czytano więc Eus’ebius, Werg’ilius i podobnie M’aria, So’phia itd. Taki system akcentuacji wprowadzał pewną trudność przy adaptowaniu odnośnych wyrazów do polszczyzny, w której akcent padał z reguły na sylabę przedostatnią. Niezgodność systemu łacińskiego z polskim w tym względzie prowadziła do przekształceń, które mogły iść w dwóch kierunkach: Albo do zmiany miejsca akcentu przy zachowaniu wymowy typu -i-us, -i-a, albo do zachowania łacińskiej akcentuacji przy zmianie wymowy na -jus, -ja; a więc albo do typu Mar’yja, Zof’ija, albo też do typu M’aria, Z’ofia. Jak widać, górę wzięła wymowa zachowująca łacińskie miejsce akcentu, z przekształceniem -i-a itd. w -ja.

Zmiana prowadząca do połączeń spółgłoski z jotą znajdowała poparcie we francuskiej wymowie takich wyrazów jak union, nation, notion, mission, occasion itd.: wszędzie tu pojawiała się taka właśnie grupa spółgłoskowa. Niewątpliwie jednak głównym czynnikiem, który innowację wywołał, było oddziaływanie wzoru akcentuacyjnego łacińskiego.

2. System łaciński wywarł także wpływ na polski s y s t e m a k c e n t u a c y j n y. Jak wiadomo, w języku polskim akcent pada na sylabę przedostatnią wyrazu. Łacińskie wyrazy zapożyczone do polszczyzny dostosowują się do tej samej zasady, zmieniając w miarę potrzeby pierwotne miejsce akcentu.

Jest więc np. abn’ egat, choć po łacinie byłoby neg’atus; tak też regularnie jest w odmianie: abneg’ata, abnegat’owi itd. Dostosowanie takich wyrazów łacińskich do systemu polskiego było tym łatwiejsze, że i po łacinie w bardzo wielu wyrazach akcent spoczywa na drugiej sylabie od końca. Ale znaczna liczbę wyrazów łacińskich miała akcent na trzeciej sylabie od końca (jeżeli przedostatnia sylaba była krótka: f’abrĭca, f’abŭla, d’omĭnus itd.). Otóż te wyrazy w języku polskim częściowo zachowują w nom. sg. swoje dawne miejsce akcentu, a więc po polsku f’abuła, f’abryka, f’ormuła itd. Odbija się w tym zapewne wpływ wzoru łacińskiego.

Za takim objaśnieniem przemawia to, że akcent nie przesuwa się na dalsze miejsce niż trzecie od końca, tj.

utrzymuje ograniczenie łacińskie. W języku polskim w wyrazach rodzimych taki nieregularny akcent był możliwy w połączeniach wyrazu ortotonicznego z enklityką: robił, ale robiłby (akcent na trzeciej od końca), robiliby (na trzeciej od końca), ale ro’bilibyśmy (na czwartej od końca). Wyrazy obce, jako niemotywowane (a więc nieprzejrzyste etymologicznie), mogły być podciągnięte pod zasady akcentuacji wyrazów rozszerzonych enklityką: wykazują jednak ograniczenia właściwe łacinie. Że jest to wynik wpływu obcego, to widać z wahań, jakie się tu pojawiają: im częściej jest wyraz używany, tj. im bardziej jest zadomowiony, tym bardziej upodabnia się on do wyrazów rodzimych polskich. A więc fabuła, wyraz literacki, ma akcent zawsze zgodny ze stanem łacińskim; ale fabryka ma postać dwojaką: fabryka (postać literacka) i fabryka (postać języka potocznego z odcieniem wulgarnym; podobnie wyraźny odcień ekspresywny ma wyraz języka familijnego magnif’’ika, np. w ówkach Boya: Podaj ramię magnifice i jazda z nią na ulicę). Jest również różnica akcentuacji w odmianie. Rodzime wyrazy męskie na -ik, -yk mają akcent regularny: konik, krawczyk, mlecznik, rzemyk, stolik mają w gen. sg. postaci konika. Krawczyka, miecznika, rzemyka, stolika, a w dat. sg. konikowi, krawczykowi itd. Ale obce, łacińskie wyrazy (albo greckie przyjęte poprzez łacinę) mają akcent inny: mechanik, technik, fizyk mają w gen. sg. postaci: mechanika, technika, fizyka itd., ale na czwartą od końca sylabę akcent już nie pada, więc w dat. sg. jest mechanikowi, technikowi, fizykowi itd. Można zatem ogólnie powiedzieć, że przesunięcia akcentu z drugiej sylaby na trzecią od końca w języku polskim właściwe są głównie wyrazom zapożyczonym, i to mianowicie zapożyczonym z łaciny (albo poprzez łacinę). Ten objaw przesuwania akcentu wstecz odbił się też na niektórych odosobnionych wyrazach polskich: w ogóle, ogółem; w związku z tym też np. w szczegółach itp. Trudno powiedzieć, czy w tych polskich wyrazach zmiana miejsca akcentu jest wynikiem bezpośredniego wpływu łacińskiego.

3. W zakresie s ł o w o t w ó r s t w a wpływ łaciński przejawił się, po pierwsze, w przejęciu pewnych sufiksów. Niektóre z nich zachowały charakter obcości, a więc choć występują często, to jednak ograniczają się do wyrazów obcych. Są to: 1. -ika, -ik (z charakterystycznym akcentem): technika, grafika i wzorowane na nich nowotwory, jak fotografika itd.; technik, mechanik, fizyk itd. 2. -cja w perturbacja,

In document O potrzebach historii języka polskiego ... 10 (сторінка 93-104)